Atak na klientów banku Santander ujawnił, że mimo rozwoju technologii zabezpieczeń fizycznych i cyfrowych, skimming nadal stanowi realne ryzyko dla użytkowników kart płatniczych. Jak poinformowało Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, sprawcy wykorzystali metodę polegającą na szczytaniu danych z kart płatniczych i wykorzystaniu ich do nieuprawnionych wypłat pieniędzy z bankomatów.
Pomimo szerokiego wdrożenia technologii chipowej (EMV) oraz systemów anty-skimmingowych w bankomatach, problem nie znika całkowicie. Przestępcy coraz częściej stosują mikrokamery, nakładki 3D, a nawet transmisję bezprzewodową pozyskanych danych. Dlatego kluczowa staje się nie tylko ochrona infrastruktury bankowej, ale również świadomość użytkowników i ich czujność przy korzystaniu z urządzeń samoobsługowych.
O sposobach obrony przed tego typu zagrożeniami opowiadają eksperci ds. bezpieczeństwa.
"Najprostszym krokiem by zwiększyć bezpieczeństwo własnych środków jest opcja powiadomień sms-owych o transakcjach. Do korzystania z niej nie potrzebujemy smartfona. Można ją aktywować samodzielnie - za pomocą usług internetowych banku lub poprosić o pomoc dział obsługi klienta. Dzięki temu będziemy mieli informację o transakcjach z konta i mogli natychmiast powiadomić bank, jeżeli spostrzeżemy nieautoryzowane przez nas operacje. To podnosi bezpieczeństwo naszych pieniędzy i jest o tyle istotne, że zgodnie z przepisami, gdy użytkownik dochowa należytej staranności to banki i ubezpieczyciele są zobowiązane do zwrotu skradzionych pieniędzy" - mówi Aleksander Kostuch, inżynier Stormshield.
"Aby podnieść bezpieczeństwo operacji wykonywanych w bankomatach rozwiązaniem byłoby również wprowadzenie dwuskładnikowej autoryzacji (2FA) dla tego typu transakcji. Z perspektywy użytkownika zmiana byłaby minimalna, jednak z perspektywy zabezpieczenia przed skimmingiem miałoby to fundamentalne znaczenie. Jak mogłoby to działać w praktyce? Osoba korzystająca z bankomatu z użyciem karty, jak dotychczas wpisuje jej PIN (pamiętajmy, aby zawsze zasłaniać dłonią klawiaturę), a następnie transakcja jest potwierdzana w aplikacji mobilnej i dopiero po tym kroku zostaje realizowana. Odbywa się to każdorazowo. Dla użytkowników, którzy nie korzystają z aplikacji w smartfonie alternatywą byłyby papierowe kody jednorazowe w formie zdrapki. Dzięki takiemu prostemu rozwiązaniu nawet, gdyby przestępcy weszli w posiadanie kopii karty oraz kodu PIN i tak nie mogliby wypłacić, czy mówiąc wprost wykraść żadnych pieniędzy" - komentuje Piotr Zielaskiewicz, menadżer rozwiązań Stormshield w DAGMA Bezpieczeństwo IT.
Dwuskładnikowa autoryzacja jest skuteczną metodą minimalizacji ryzyka i skoro korzystamy z niej w bankowości elektronicznej, choć także w innych przypadkach, to równie efektywna byłaby w przypadku bankomatów. Mam nadzieję, że sprawa, z którą mamy do czynienia skłoni sektor bankowy do wdrożenia i upowszechnienia odpowiednich rozwiązań, co z technologicznego punktu widzenia nie powinno być dużym wyzwaniem.